Jest zmrok. Na ulicach pusto, świecą latarnie i neony. Centrum miasta pełnego drapaczy chmur. Rysunkowego, fikcyjnego bułgarskiego miasta.
Ludzi nie ma, ale ślady ich obecności są oczywiste. Rysunek roi się od napisów, opowiada się ruchem samochodów i niesie w sobie ślady agresji, nudy lub głupoty. Te ostatnie zostały wpisane od razu w pierwszy plan. Widnieje tu witryna sklepowa na skrzyżowaniu ulic. Nad witryną czerwono-brudnobiały daszek, tzw. markiza. Jedna z szyb wystawowych jest rozbita, widać charakterystyczną „pajęczynę” po uderzeniu ciężkim przedmiotem. Nad sklepem i markizą znajduje się pierwszy z wielu napisów. Jest duży i czerwony, jest też tytułem płyty – „Bułgarskie Centrum”.
Autor: Andrzej Zugaj