Okładka jest rzeczywiście czarna, całkowicie czarna i, niejednokrotnie, na pierwszy rzut oka nie widać tam nic więcej. Trzeba oglądać ją z bliska, często ustawiając tak, by światło się po niej ślizgało i dopiero wtedy można dostrzec pozostałe wpisane w nią elementy. Jeden z nich to stosunkowo niewielki wąż, umieszczony w prawym dolnym rogu okładki. Gad leży zwinięty kilkakrotnie w ciasną spiralę i ma lekko uniesioną głowę. Szczęki węża są rozwarte, ale - może z uwagi na silne wtopienie w tło - zwierzę nie wydaje się groźne. Drugi element, umieszczony na obwolucie w lewym górnym rogu, to nazwa zespołu. Czcionka - podobnie jak na poprzednich trzech płytach - jest trójwymiarowa, litery są pogrubione, a całość to po prostu używane w tamtych latach logo zespołu. Najbardziej charakterystyczne są zewnętrzne nóżki pierwszej i ostatniej litery - a więc M i A - obie są wydłużone i kojarzą się nieodparcie z błyskawicami.

Metallica

Wykonawca: Metallica
Okładka: Black album

Black album

1991

Nazwa zespołu i jednocześnie tytuł płyty? To chyba najbardziej prawidłowe, katalogowe określenie podstawowych danych piątego, studyjnego albumu amerykańskich trashmetalowców. W powszechnej świadomości płyta doczekała się jednak innego określenia, innej nazwy. Mówi się o niej i pisze „Black album” – „Czarny album”. Nazwa jest bezpośrednim nawiązaniem do okładki, w którą zespół postanowił zapakować muzykę.

Okładka jest rzeczywiście czarna, całkowicie czarna i, niejednokrotnie, na pierwszy rzut oka nie widać tam nic więcej. Trzeba oglądać ją z bliska, często ustawiając  tak, by światło się po niej ślizgało i dopiero wtedy można dostrzec pozostałe wpisane w nią elementy. Jest minimalistyczna, jest nieprawdopodobnie inna od tego, co zespół proponował na poprzednich płytach i inna od przepychu wizualnego, charakterystycznego dla ogromnej większości okładek płyt metalowych wydawanych w tamtych latach.

Metallica zdecydowała się bowiem urozmaicić czarne tło zaledwie dwoma czarnymi detalami. Jeden z nich to stosunkowo niewielki wąż, umieszczony w prawym dolnym rogu okładki. Gad leży zwinięty kilkakrotnie w ciasną spiralę i ma lekko uniesioną głowę. Szczęki węża są rozwarte, ale – może z uwagi na silne wtopienie w tło – zwierzę nie wydaje się groźne. Na pewno jednak nie śpi. Drugi element, umieszczony na obwolucie w lewym górnym rogu, to nazwa zespołu. Czcionka – podobnie jak na poprzednich trzech płytach – jest trójwymiarowa, litery są pogrubione, a całość to po prostu używane w tamtych latach logo zespołu. Najbardziej charakterystyczne są zewnętrzne nóżki pierwszej i ostatniej litery – a więc M i A – obie są wydłużone i kojarzą się nieodparcie z błyskawicami. 

Projekt okładki to pomysł perkusisty Metalliki – Larsa Ulricha. Chciał on być w opozycji do tego wszystkiego, co działo się wizualnie w muzyce metalowej w tamtych latach. Z czasem okładkę zaczęto tłumaczyć zgoła inaczej, wielokrotnie sugerowano, że zespół chciał w ten sposób podkreślić odmienność muzyki, którą zaproponował w tym albumie, w stosunku do poprzednich płyt. Bo Metallica z „Czarnego albumu” różni się rzeczywiście i zdecydowanie od wcześniejszych dokonań grupy. Trashmetalowcy podzielili się w 1991 roku muzyką sporo lżejszą, prostszą, spokojniejszą. Wielu fanów, bezpośrednio po ukazaniu się płyty, odrzuciło tę ofertę, wielokrotnie można było wówczas usłyszeć głosy o końcu Metalliki, o zdradzie thrashmetalu. Dziś wydaje się, że rację mieli jednak muzycy. Nagrali płytę, która dla wielu fanów i krytyków jest obecnie jednym z największych osiągnięć grupy. Płytę, która w komercyjnych tabelach zdeklasowała inne albumy tej kapeli i stała się jednym z najbardziej znanych na świecie wydawnictw muzycznych. Płyta jest na przykład jedną z zaledwie czterech, które spędziły ponad 500 tygodni w zestawieniu listy przebojów Billboard 200. Oprócz Metalliki takim wynikiem mogą szczycić się albumy Boba Marleya, Journey i Pink Floyd, których „The Dark side of the moon” jest niekwestionowanym liderem.

Autorzy: Roberto i Karolina Więckowscy