Dido
No angel
1999 rok
Nie trzeba być fanem popu, by znać tę płytę. Warunek jest inny – należało świadomie obserwować rynek muzyczny na przełomie XX i XXI wieku. Jeśli ten warunek jest spełniony, ta płyta jest na pewno znana. Bo wydana na sam koniec poprzedniego stulecia debiutancka „No angel” okazała się prawdziwą komercyjną petardą. Dido zadebiutowała w wymarzony sposób, choć nie w stu procentach jest to jej zasługa. Na ostateczny sukces prawdopodobnie złożyła się też nieoczekiwana „współpraca z Eminemem, który wykorzystał fragmenty śpiewanej przez Dido piosenki „Thank you” w swym utworze „Stant”. Dziś wydaje się, że na tym posunięciu skorzystało obydwoje artystów.
Sięgając po „No angel” nie sposób nie zauważyć dużego napisu Dido. Jest on umieszczony w samym centrum obwoluty i znajduje się na całkiem sporym, czerwonym prostokącie. Litery tworzące napis są proste, pierwsze d jest wielkie, pozostałe litery są małe. Wszystkie litery są jakby wycięte z jednego, czarno-białego zdjęcia przedstawiającego leżącą kobietę. Jest zwrócona do nas bokiem i widoczna od nasady włosów do piersi. Kobieta patrzy w naszą stronę, ma czarne oczy, czarne brwi i chyba lekko się uśmiecha. Ma na sobie jakąś jasną bluzkę, ale w kadrze znalazła się zaledwie niewielka jej część. Nie mamy szans na to, aby dokładniej przyjrzeć się leżącej kobiecie, została ona ukazana jedynie w tych fragmentach, które są wykorzystane na stworzenie napisu. Dodatkowo obie litery d i litera o są puste w środku i zamiast zdjęcia pojawia się tam czerwień prostokąta. Można się jednak domyślać, że zdjęcie przedstawia samą artystkę. Tytuł albumu, zapisany małymi, czarnymi literami, znalazł się w literze o, tuż nad prześwitującą czerwienią. Tło okładki jest czarne.
Komercyjnego sukcesu „No angel” brytyjskiej wokalistce nie udało się do tej pory powtórzyć. Kilka wydanych później albumów przeszło bez echa, a sama Dido jest niekiedy oznaczana, jako jedna z artystek, które odeszły w zapomnienie. Ci jednak, którzy znają ten album, prawdopodobnie wciąż ją pamiętają. Bo płyta jest znakomita, genialnie sprawdza się jako tło wieczornych nasiadówek. Pop spod znaku „No angel” jest zdecydowanie szlachetny, zaaranżowany na akustyczne gitary i smyki, czasami zahaczający o blues, opatrzony niebanalnymi tekstami. I jeszcze niepodrabialny głos samej Dido, spokojny, ogromnie klimatyczny.
Autorzy: Roberto i Karola Więckowscy